Ford Prefect Ford Prefect
2818
BLOG

Herbatniki

Ford Prefect Ford Prefect Rozmaitości Obserwuj notkę 10

 

Czterdziesty drugi tekst Forda Prefecta opublikowany 11 marca. Pozornie to zdanie nie niesie, nadzwyczajnej informacji. Pozornie.

      
Nick Ford Prefect zaczerpnąłem od bohatera serii „Autostopem Przez Galaktykę” Douglasa Adamsa. Ford Prefect jest kosmitą, który dla Przewodnika Autostopem Przez Galaktykę ma opracować wpis przedstawiający Ziemię potencjalnym, kosmicznym autostopowiczom. Ford Prefect w rzeczywistości nazywa się Ix..., gdzie w miejscu kropek znajdują się głoski niemożliwe do wypowiedzenia w jakimkolwiek ziemskim języku. Nic dziwnego, sam Ford nie był w stanie prawidłowo wypowiedzieć swojego betelgeusańskiego imienia, co w końcu sprawiło, że jego ojciec umarł ze wstydu.


      Przybywszy na Ziemię nieprawidłowo zidentyfikował samochody jako dominującą formę życia, co nie powinno was specjalnie dziwić, wystarczy że przyglądniecie się, jak wasz sąsiad pucuje swój samochód, woskuje go, czerni opony, jednym słowem usługuje mu na wszystkie możliwe sposoby, w miastach najwięcej miejsca poświęca się dla samochodów itd.. Rozumiecie więc, że Ford mógł się pomylić i właśnie próbując nawiązać kontakt z niebieskim samochodem Ford model Prefect (uwaga, nie Perfect) o mało nie został przez niego rozjechany. W zamian zyskał przezwisko, które nie tylko on był w stanie bez problemu wypowiedzieć. Tak został Fordem Prefectem.

      Każdemu uważnemu czytelnikowi „Autostopem...” musi być też znana liczba 42, będąca ni mniej, ni więcej odpowiedzią na najważniejsze pytanie we wszechświecie. Niestety zbudowany do jej znalezienia komputer Deep Tought tak długo szukał odpowiedzi, że gdy w końcu ją znalazł, okazało się, że nikt już nie pamięta treści tego najważniejszego pytania.

      Do wytłumaczenia, pozostaje jeszcze data 11 marca. To data urodzin nieżyjącego już Douglasa Adamsa (11 marca 1952). Nie będę pisał, że to przypadek, chociaż nie było to przeze mnie jakoś od dawna planowane, że 11 marca zamieszczę swój tekst o Douglasie Adamsie, autorze powieści, skeczy (Mothy Python), scenariuszy (Doctor Who), znanego jednak w pierwszym rzędzie z serialu radiowego (a później powieści) „Autostopem Przez Galaktykę”.

      Mam nadzieję, że te kilka powyższych akapitów, przynajmniej niektórych, zachęci do sięgnięcia po „Autostopem Przez Galaktykę”. Proszę się nie zniechęcać, że często klasyfikowana jest jako science-fiction. Seria o nieudaczniku Arturze Dentcie, któremu towarzyszy grupa przyjaciół z Fordem na czele, to ciepła i pouczająca opowieść tryskająca oceanami nieprawdopodobnego humoru.

      Bez wątpienia Douglas Adams miał dar snucia ciekawych opowieści, a jako próbkę, zamieszczam historyjkę, którą często można było od niego usłyszeć, taka banalna, o herbatnikach. Przeczytajcie i śmiejcie się...

Herbatniki


                Herbatniki

        Wydarzyło się to faktycznej osobie, a jestem nią ja. Chciałem złapać pociąg. Było to w kwietniu 1976 roku, w Cambridge w Wielkiej Brytanii. Zostało jeszcze trochę czasu do odjazdu pociągu. Poszedłem po gazetę, by porozwiązywać krzyżówkę, po kawę i paczkę herbatników. Usiadłem przy stoliku. Opiszę wam scenerię – jest niezwykle ważne, abyście bardzo wyraźnie ją ujrzeli. A więc tu mamy stolik, tu gazetę, filiżankę z kawą, herbatniki. Naprzeciwko mnie siedzi mężczyzna, całkiem przeciętny gość w biznesowym garniturze, z teczką. Nic nie wskazywało na to, aby miał zrobić cokolwiek dziwnego. A jednak zrobił: nagle pochylił się do przodu, wziął do ręki herbatniki, rozerwał opakowanie, wyjął jednego i zjadł.

        Muszę powiedzieć, że z takiego typu rzeczami my Brytyjczycy bardzo źle sobie radzimy. W naszej historii, naszym wychowaniu, naszej edukacji nie ma nic, co uczyłoby nas, jak zachować się w stosunku do kogoś, kto w biały dzień kradnie nam herbatniki. Wiadomo, co by się stało, gdyby rzecz miała miejsce na dworcu South Central w Los Angeles. Natychmiast rozpoczęłaby się strzelanina, zjawiłyby się helikoptery, CNN, rozumiecie... w końcu zrobiłem to, co zrobiłby każdy czerwonokrwisty Brytyjczyk: zignorowałem wydarzenie. Gapiłem się w gazetę, wziąłem łyk kawy, próbowałem zrozumieć artykuł, w tekst którego się wpatrywałem, nie byłem jednak w stanie nic pojąć, z wyjątkiem powtarzania w myśli: „Co mam robić?”.

        W końcu uznałem: „Trudno, muszę coś zrobić”. Próbując z całych sił nie zauważać, że w tajemniczy sposób paczka została otwarta, wyjąłem herbatnik. Pomyślałem sobie: „To go uspokoi”. Nie uspokoiło, bowiem po chwili powtórzył to, co przedtem. Wziął następny herbatnik. Ponieważ za pierwszym razem nic nie powiedziałem, za drugim jakby trudniej było podnieść temat: „Przepraszam bardzo, trudno tego nie zauważyć, ale...”. Nic by to nie dało.

        Zjedliśmy całą paczkę. Było w niej co prawda tylko osiem herbatników, ale sprawa zdawała się trwać wieczność. On brał herbatnik, ja brałem herbatnik, on brał herbatnik. Kiedy skończył, wstał i odszedł. Wymieniliśmy pełne znaczenia spojrzenia, po czym poszedł sobie, ja zaś głęboko odetchnąłem i opadłem ciężko na oparcie krzesła.

        Wkrótce podstawiono pociąg, dopiłem kawę, wstałem i podniosłem gazetę, pod którą leżały moje herbatniki. Tym, co szczególnie lubię w tej opowieści, jest wrażenie, że gdzieś po Anglii przez ostatnie ćwierć wieku krąży całkowicie przeciętny facet, który ma do opowiedzenia identyczną historię – tyle tylko, że brakuje jej puenty.
  Herbatniki
Tekst pochodzi z Wikicytaty: Douglas Adams

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości