Ford Prefect Ford Prefect
9088
BLOG

Trajektoria nad brzozą – wczoraj i dziś

Ford Prefect Ford Prefect Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 239

Zapewne wielu z was słyszało o postulowanym przez ekspertów Macierewicza przelocie samolotu nad brzozą. Początkowo ta teza oparta była na obliczeniach (całkowaniu) przeciążenia pionowego. Pokazuje to slajd z prezentacji Nowaczyka w listopadzie 2011, gdzie przy złamanej brzozie (oznaczona numerem 2) samolot jest na wysokości kilkanaście metrów nad poziomem pasa, a najniższy punkt trajektorii to około 8 metrów.

trajektoria Nowaczyka-Jaworskiego

Tak jakoś przez przypadek, obliczenia te zakwestionowałem numerycznie w swoim tekście Nowaczyk zwodzi przeciążeniami z marca 2012.

Z zaciekawieniem oczekiwałem odpowiedzi drugiej strony. Ku mojemu zaskoczeniu nic takiego nie nastąpiło, w Brukseli parę tygodni później Nowaczyk wyrzucił trajektorię nad brzozą ze swojego wystąpienia (Michał Jaworski sprostował poniżej, że to on wycofał ten fragment prezentacji).

Dopiero po wielu miesiącach, z okazji Konferencji Smoleńskiej 2012, wyszło na jaw, że autor trajektorii nad brzozą rozważał dwa alternatywne scenariusze:

   nad brzozą

nad brzozą

   w brzozę

w brzozę

 

Dwa warianty! Drugi, całkiem odmienny od prezentowanych wcześniej przez Nowaczyka, schodzi poniżej pasa i mniej więcej uderza w brzozę.

Dlaczego w prezentacji z listopada 2011 pokazano tylko jedną z nich? Odpowiedź jest dość oczywista.

Należy zaznaczyć, że trajektorię nad brzozą wybrano praktycznie arbitralnie, tłumacząc to podobieństwem do innego wykresu, zamiast np. rachunku błędów (odchylenia wartości przeciążenia pionowego).

Dla porównania złożyłem wykres z drugiego slajdu, z trajektorią powstałą wg przepisu z Nie daj się robić w balona ekspertom Zespołu.

porównanie trajektorii

Widać niewielkie różnice z powodu odmiennych danych wejściowych i algorytmów, jednak podobieństwo jest doskonale widoczne. Zaznaczam, że mój tekst Nie daj się robić w balona ekspertom Zespołu powstał zanim pokazano drugą trajektorię „w brzozę”, stąd wysokie podobieństwo do (jakby nie patrzeć) niedostępnej wtedy trajektorii jest bardzo wymowne.

 

Mimo podważenia rachunków, trajektoria „nad brzozą” wróciła w czerwcu 2012, tym razem jako analiza animacji ostatniej fazy lotu Tu 154 w Smoleńsku. W kwestii animacji napisałem w czerwcu 2012 tekst Animacja KBWLLP jest do bani, wytykający jej wady z konstatacją:

Wynika z tego, że twórcy wizualizacji popełnili poważne błędy, przez co animacja nie nadaje się do żadnych głębszych analiz. Tzn. kto chce może liczyć, lecz rezultaty nie będą miały wiele wspólnego z rzeczywistością.


Nowaczyk zdecydował się jednak wyciągać z niej dość stanowcze wnioski o przelocie nad brzozą. Zrobił to za pomocą serii rachunków, których prawdopodobnie większość z Was nie jest w stanie prześledzić. Też nie będę tego objaśniał. Porównam tylko tylko wynik otrzymany przez Nowaczyka 20,3 metra ponad gruntem ze wskazaniem radiowysokościomierza na tym samym slajdzie.

Oryginalny slajd Nowaczyka:
slajd Nowaczyka
Wystarczy popatrzeć na umieszczony w prawym górnym rogu wysokościomierz radiowy, który pokazuje wartość około 10 metrów.
porównanie wyniku Nowaczyka z radiowysokościomierzem

Wysokościomierz radiowy mierzy bezpośrednio wysokość do gruntu (poza terenem leśnym lub innym znacząco wpływającym na jego pracę), oczywiście z ograniczoną dokładnością, np. nieco zawyżoną wartością z powodu uniesienia dzioba w pobliżu brzozy. Czy Nowaczyk wspomina o wartości radiowysokościomierza? Nie, znowu arbitralnie wybiera jedną z wartości. Żeby jeszcze lepiej podrasować swoją teorię wymyślił (nie podając żadnych poszlak), że wartości barometryczne były brane z rejestratora ATM-QAR, który miałby zapisywać tę wysokość w znacznie lepszej rozdzielczości niż zapisana w rosyjskiej czarnej skrzynce MŁP-14-5, która wynosi około 62,5 metra i nie nadaje się do kreślenia precyzyjnych trajektorii.

W kwestii trajektorii nad brzozą mamy ciąg działań w ściśle określonym celu, oparty na eksponowaniu korzystnych przesłanek i ukrywaniu lub ignorowaniu przesłanek działających na niekorzyść. Obawiam się, że jakakolwiek dyskusja z Nowaczykiem będzie silnie utrudniona przez jego wybiórcze podejście do danych, zaciemnianie prostego przekazu, przez rozbudowane operacje arytmetyczne powiązane z narzucaniem swojej interpretacji.


Podsumowując, dzisiaj nie ma żadnej przekonującej wskazówki sugerującej przelot nad brzozą. „Przelot nad brzozą” jest mitem założycielskim pozostałych teorii sugerujących wybuch w skrzydle (skoro nie urwało się na brzozie), ułatwiającym pracę Biniendzie, który nie musi się tłumaczyć ze szczegółów swojej symulacji (skoro symuluje zdarzenie które nie zaistniało). Zgodnie ze słowami „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”, przelot nad brzozą stał się w niektórych kręgach niemal dogmatem, czego jaskrawym przykładem była dyskusja w czasie październikowej Konferencji Smoleńskiej 2012, podsumowana przez prof. Jacka Rońdę „brzoza nie batman i bez napędu nie lata”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka