Ford Prefect Ford Prefect
3698
BLOG

Binienda: "Trajektorię lotu Tu-154M wzięto z sufitu"

Ford Prefect Ford Prefect Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

W poprzednich notkach wiele razy zajmowałem się kwestią trajektorii lotu Tu 154M w Smoleńsku. Wprawdzie na razie publicznie dostępne są tylko moje obliczenia lotu przed brzozą, mam jednak także przybliżone obliczenia lotu po brzozie. Nie o tym jednak będzie ta notka. Zamiast tego zajmę się wywiadem najbardziej znamienitego naukowca współpracującego z Zespołem Parlamentarnym Antoniego Macierewicza.

 

Poniżej fragment wypowiedzi prof. Wiesława Biniendy z wywiadu jaki udzielił "Gazecie Polskiej":

Trajektoria ostatnich chwil lotu Tu-154M podana przez rosyjski MAK jest nierealistyczna ze względu na szalenie duże przeciążenia i gwałtowne wznoszenie się samolotu, do którego miało dojść zgodnie z dokumentacją MAK-u. Zamieszczona tam trajektoria pokazuje, że przez pewien czas samolot leci poziomo, chwilę później już się wznosi, czyli wytwarza pewną prędkość, która umożliwia mu zmianę wysokości. Ponieważ mówimy o prędkości 80 m/s, ten skok zajął mu 1/3 sekundy. Takie wzniesienie się samolotu, a następnie powrót do prędkości pionowej równej zero - bo samolot znów zaczął lecieć poziomo - spowodowałyby, zgodnie z matematyką, przeciążenia o sile od 5 do 8 G. Gdyby wówczas pasażerowie byli bez pasów, wszyscy znaleźliby się na suficie i najprawdopodobniej straciliby przytomność, a wielu z nich mogłoby tego nawet nie przeżyć. Problem leży jednak przede wszystkim w tym, że tupolew zwyczajnie nie był w stanie spowodować przeciążenia większego niż 1G. Przy masie stu ton, nawet gdyby piloci włączyli wszystkie silniki, ustawiając je na pełną moc, w tak krótkim czasie samolot nie mógłby wykonać takiego skoku. A zarejestrowano, przypomnę, aż dwa takie wzloty, jeden za drugim, i to w ciągu raptem dwóch sekund. Wynika z tego, że trajektoria lotu zaprezentowana przez MAK jest już nie tyle dyskusyjna, co po prostu nierealna. (...) Wszystko wskazuje na to, że została wykonana nie na podstawie czarnych skrzynek, tylko na potrzebę założonej z góry tezy o "pancernej" brzozie, oraz teorii, że samolot przewrócił się podwoziem do góry.

Wyróżnienia moje.

Powyższy enigmatyczny wywiad przez dłuższy czas był dla mnie zagadką. Trajektorie pionowe w raporcie MAK kończą się na brzozie i nie wykazują efektów opisywanych przez Biniendę. Prawdopodobnie nadal nie miałbym pojęcia o czym mówi Binienda, gdyby nie relacja z jego występu w Palladium, 21.05.2012.

link do Relacji

Fragment dotyczący trajektorii pionowej rozpoczyna się tam od około 31 minuty.


Okazuje się, że wypowiedź Biniendy dotyczy slajdu z jego prezentacji z 25.11.2011
slajd z prezentacji Biniendy
link do slajdu w galerii Marka Dąbroskiego

Powiększenie interesującego nas fragmentu:
Trajektoria pionowa Biniendy
O czym mówi? Mówi o przerywanej linii opisanej "trajektoria MAK". Oczywiście powstaje pytanie, skąd pochodzi ta trajektoria. Jak napisałem MAK kończył rysowanie swoich trajektorii na brzozie, więc nie pochodzi ona z raportu MAK. Nie trzeba długo się zastanawiać, by rozpoznać kształt wykresu pomiarów wysokościomierza radiowego zaprezentowany w raporcie MAK. Poniżej powiększenie z angielskiej wersji raportu MAK, strona 156, Figure 45:
radiowysokościomierz MAK
Pozwólcie, że odwrócę go w drugą stronę (ponieważ czas na rysunku Biniendy biegnie w lewo, a na wykresie MAK w prawo) i nieco ścisnę w pionie:
wysokościomierz MAK
Widać podobieństwo, więc spróbujmy przezroczyście nałożyć te dwa wykresy na siebie.
Binieda kontra MAK
Bingo! Wiemy jak powstał ten wykres.

Patrząc na ten wykres zaczynamy rozumieć słowa Biniendy. On liczy przeciążenia bezpośrednio z wykresu radiowysokościomierza. Po pierwsze nie mamy gwarancji, że w tym obszarze echo radiowysokościomierza zawsze odbijało się od ziemi, jednak nie tu leży główny problem Biniendy. On po prostu nie bierze pod uwagę, że zapis radiowysokościomierza odbywa się z krokiem około 3 metrów.

Do czego może prowadzić ignorowanie tego faktu pokazuje przygotowany przez mnie wykres wznoszenia samolotu ze stałą prędkością 1,2 m/s. Uwaga, wykres nie dotyczy lotu Tu-154M w Smoleńsku. Możemy przyjąć, że to mała awionetka wznosi się powoli w tempie pokazanym przez granatową linię. W takim przypadku przeciążenie na pokładzie jest stałe i wynosi 1 g.
wznoszenie ze stałą prędkością
Gdybyśmy przyjęli naiwną interpretację Biniendy, w tym przypadku samolot też nagle by podskakiwał, po czym leciał chwilę poziomo itd. Biorąc pod uwagę genezę czerwonego wykresu potrafimy nadać mu odpowiednią interpretację dzięki czemu domyślilibyśmy się, że żadnych podskoków nie było.


W Tu 154M zapisy wysokości radiowej odbywały się co pół sekundy. Załóżmy, że sąsiednie cztery pomiary mają wartości 6, 6, 9, 9 metrów, czyli mamy dwa poziome odcinki i podskok o 3 m. Policzmy..., w ciągu 0,5 sekundy musimy przyśpieszyć, a następnie wyhamować wznoszenie na pionowym odcinku 3 m. Obliczymy połowę zadania, czyli rozpędzanie w ciągu 0,25 sekundy na pionowym odcinku 1,5 m, druga połowa zadania da taki sam wynik.

Wzór na drogę w ruchu jednostajnie przyśpieszonym

(1) s = a * t² / 2

przekształcamy

(2) a = 2 * s / t²

po wstawieniu s = 1,5 m i t = 0,25 s otrzymamy 48 m/s², czyli około 4,9 g. Dla czasu 1/3 sekundy (czyli po 1/6 na rozpędzanie i hamowanie) jak mówi Binienda otrzymalibyśmy około 11 g. Teraz wszystko jest jasne.

Bezmyślna interpretacja wykresu przez Biniendę świadczy o tym, że nie wie on co tak naprawdę przedstawia, stąd wniosek, że nie jest też jego twórcą. Takiego wykresu nie znajdziemy też w raporcie. Najprawdopodobniej został on stworzony przez kogoś innego i podesłany Biniendzie bez dostatecznego opisu metodologii jego postania.

Możemy tutaj zaobserwować, na przykładzie najznamienitszego eksperta Macierewicza, typowy proces powstawania naiwnych objaśnień tak bardzo rozpowszechnionych w internecie. Binienda skonfrontowany z wykresem, którego nie rozumie, wymyślił sytuację, która w rzeczywistości nie mała miejsca. Co więcej ze swoich wyobrażeń robi obliczenia i jak zwykle powieka mu nawet nie drgnie, gdy otrzymuje bezsensowne wyniki.

Oczywiście dla każdego szanującego się naukowca, nagłe załamania trajektorii byłyby wskazówką, jakie ograniczenia może mieć taki wykres. Nagłe załamania w miejscu oznaczają przeciążenia dążące do nieskończoności. Dla Biniendy nie jest to jednak problemem, wystarczy przypomnieć jego wykres lotu końcówki skrzydła, na którym skręca ona w miejscu w bok o 45 stopni.
UFO Biniendy



Zachęcam do oglądnięcia fragmentu relacji spotkania w Palladium (od 32 minuty), w którym Binienda sprzedaje swoje naiwne interpretacje, tym razem jednak ze świadomością, że Binienda i jego słuchacze tak naprawdę wyśmiewają się nie z pracy MAK, ale z wyobrażeń Biniendy.

Wracając do wywiadu Biniendy należy stwierdzić, że w wielu punktach się myli. Wymieniając te najważniejsze:
    ●  nie jest prawdą, że prezentowany rysunek przedstawia trajektorię MAK,
    ●  nie jest prawdą, że prezentowany wykres został wzięty z sufitu, skoro jest on
        prostym odwzorowaniem pracy radiowysokościomierza,
    ●  nieprawidłowe są wyliczenia Biniendy mówiące o przeciążeniach 5 do 8 g.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka