Zapewne wielu słyszało o wybuchach postulowanych przez Szuladzińskiego. Mam z nimi wielki problem, którym się z Wami podzielę. Nie muszę Wam tłumaczyć, że w czarnych skrzynkach Tupolewa zarejestrowało się coś, co wielu tłumaczy jako dwa wielkie wstrząsy. Teoretycznie wydawałoby się, że czas wystąpienia wstrząsów powinien pokrywać się z czasami wybuchów. U Szuladzińskiego tak jednak nie jest.
Zazwyczaj, gdy mam kłopot ze zrozumieniem jakiegoś zjawiska, staram je sobie rozrysować, aby łatwiej je było ogarnąć. Zanim to jednak zrobię, muszę przypomnieć, w których momentach Szuladziński postuluje swoje wybuchy.
Pierwszy wybuch lokalizuje w okolicy, jak on to nazywa punktu K, który odpowiada czasowi i lokalizacji zanotowanym w TAWS 38.
Drugi natomiast w miejscu i czasie zapisania ostatniego statusu przez FMS, nieprawidłowo przez wielu nazywanego zamrożeniem FMS.
Powyższe zdarzenia miały miejsce odpowiednio o czasie 6:40:59 i 6:41:01 według czasu UTC.
Mając wszystkie powyższe dane, mogę stworzyć rysunek poglądowy nakładając wybuchy Szuladzińskiego na wykres przeciążenia pionowego.
Po przeanalizowaniu rysunku powstają pytania. Dlaczego pierwszy wstrząs wyprzedza pierwszy wybuch o około 1,6 sekundy, a drugi wstrząs wyprzedza drugi wybuch o 2,75 sekundy. Normalnie oczekiwalibyśmy, że wstrząs nastąpiłby równocześnie z wybuchem, ewentualnie z minimalnym opóźnieniem. Tutaj jest odwotnie, najpierw mamy wstrząśnienie, by dopiero po dłuższej chwili nastąpił wybuch.
Musi to być jakieś nieznane mi zjawisko. Myślę, że Szaludziński powinien jak najszybciej skontaktować się z Hawkingiem, by wspólnie badać to epokowe odkrycie - Nobel gwarantowany.
Oczywiście powyżej żartuję sobie, lecz jednocześnie nie mogę się nadziwić, że zamachofilom ta rozbieżność najzupełniej nie przeszkadza - widocznie w ich świecie skutek może wyprzedzać przyczynę. Być może otumanieni działają według prostych schematów, dwa wstrząsy - dwa wybuchy, bez chwili zastanowienia nad wzajemnymi relacjami czasowymi. Ciekawe, czy powyższy rysunek może coś zmienić.
Nie ulega wątpliwości, że Szuladziński zarówno zamachofilów jak i Zespół Parlamentarny zrobił na szaro. Czy na szaro zrobił również siebie? Tu mam wątpliwości. Może Szuladziński to po prostu "jajcorz"?
p.s. Przepraszam Hawkinga, że w tytule umieściłem go na drugim miejscu.