Ford Prefect Ford Prefect
5679
BLOG

Macierewicz wzywa Artymowicza

Ford Prefect Ford Prefect Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 131
Oświadczenie Prof. Pawła Artymowicza
 
 
Prof. Artymowicz otrzymał zaproszenie od A. Macierewicza na spotkanie z Zespołem Parlamentarnym z gratisem w postaci możliwości kontaktu z prof. Biniendą przez telemost. Zaproszenie, w modnej ostatnio, acz niezbyt godnej formie, przez media. Należy ubolewać, że A. Macierewicz zapomniał o zasadach dobrego wychowania, które mówią, że zaproszenie w pierwszym rzędzie powinno być skierowane do osoby zainteresowanej i nie powinno mieć wydźwięku ultymatywnego. Ale co tam, od Macierewicza trudno wymagać salonowych manier.
 
Wspomniany kontakt z prof. Biniendą przez telemost, to oczywiście tytułowy cukierek. Nie widzę jednak sensu, by prof. Artymowicz konsumował ten cukierek w obecności wygłodniałego sępa, który w każdej chwili, gotów byłby ten cukierek wyrwać, gdyby Artymowicz zaczął gryźć na serio. Prawdę mówiąc "przyjemność" z rozmowy z Biniendą przez telemost, to Artymowicz może skonsumować w bamboszach w swoim domu.
 
O czym mieliby panowie rozmawiać?
 
Prace prof. Artymowicza dostępne są praktycznie dla każdego, włącznie z danymi wejściowymi, a nawet napisanymi w tym celu programami komputerowymi. Jego tezy można podważać naukowo, sprawdzając dane wejściowe i użyte modele (często podaje odwołania do literatury). Rzecz jasna w takim układzie znajdowane są nieścisłości, czy niedokładności w danych wejściowych, jednak dzięki przejrzystości można nawet bez udziału autora poprawiać je, a nawet próbować alternatywne scenariusze, chociażby metodą "co by było, gdyby". Proponuję zapoznać się chociażby z jego tekstem 24. Beczka smoleńska. II. Mechanics in Aviation, 28-31 maja 2012 oraz programem http://planets.utsc.utoronto.ca/~pawel/ykw101-26x.pro. Wskazany program, to oprócz głównego przeznaczenia, ciekawe źródło informacji (profile terenu, rozmieszczenie szczątków, wybranych drzew i punktów charakterystycznych).
 
Prof. Binienda jak na razie dorobił się tylko prezentacji Power Point. Taka forma jest dobra dla zasygnalizowania wyników, ale zaraz za nią powinien iść dokładny opis eksperymentu. Trudno sobie wyobrazić, by pobieżna prezentacja była podstawą do dyskusji między naukowcami. Jak na razie Binienda bardziej istotne elementy symulacji trzyma "przy orderach" tak, jakby uczestniczył w jakiejś partii pokera. Co więcej jego prace mają dziwaczne dziury, w postaci błędnej rekonstrukcji geometrii zderzenia z brzozą, a nawet ocierają się o fałszerstwo, jak słynne "12 metrów". Tu ciekawostka, jak nieczystych zagrań potrafi dopuścić się Binienda. Gdy okazało się, że "12 metrów", to rzeczywiście wynik niemożliwy, podesłał do walki Kazimierzowi Nowaczykowi następujący wykres:
 
UFO Biniendy
 
Widzimy tutaj jak nieudane 12 metrów stara się wyciągnąć (najmniejszy możliwy fizycznie wynik to około 40 metrów) używając trzeciego wymiaru. Po zobaczeniu tego wykresu dla mnie stało się jasne, że Binienda jest po prostu naukowym iluzjonistą, który tego wykresu nie wyliczył jakimś programem, ale najzwyczajniej w świecie ręcznie powściubiał wartości jakie mu pasowały. Przy okazji popełnił głupi błąd robiąc zwrot toru lotu końcówki w miejscu jakby to było UFO.
 
Wróćmy więc do rozmowy obu panów. Z jednej strony Artymowicz, z którym można się nie zgadzać, polemizować i wytykać błędy, z drugiej strony Binieda, któremu w zasadzie trzeba wierzyć, ponieważ danych nie pokazuje. A z wiarą Biniendzie to raczej trzeba ostrożnie, jak opisałem powyżej nie gra czysto.
 
Gdyby doszło do konfrontacji, to oczywiście Binienda jest w komfortowej sytuacji - zna wszystkie dane wyjściowe przeciwnika, użyte wzory, dokładne wyniki. Z drugiej strony Artymowicz ma głowę pełną domysłów na podstawie "krótkiego filmu o ścinaniu". Taka konfrontacja nie byłaby fair. Może więc doprowadzić do równości stron, niech w końcu Binienda zrzuci krótkie spodenki i przedstawi rzetelny raport z jego eksperymentu. Jako przykład podam pracę studenta Bird strike. Chyba możemy od perfekcyjnego profesora oczekiwać czegoś na przynajmniej podobnym poziomie.
 
Trzeba sobie też zdawać sprawę, że Zespół Parlamentarny jest instytucją stricte polityczną o ściśle wyznaczonych celach. Artymowicz stoi na drodze, więc jasne jest, że intencją nie jest żadna konfrontacja. Artymowicza trzeba zniszczyć. Prof. Binienda po raz kolejny (tym razem nie wiem, czy świadomie) bierze udział w hucpie politycznej. Mnie to specjalnie nie dziwi. Przypomnijmy, że prof. Binienda wziął czynny udział w grze wyborczej 2011 r. kiedy to jego pierwsze wnioski prezentowano w ostatnim przedwyborczym miesiącu. Chcąc nie chcąc prof. Binienda stał się istotnym graczem politycznym. Nie kto inny w kampanii wyborczej 2011 r. użył słów:
 
"Trzeba zacząć od wyłonienia reprezentacji narodu, która będzie w stanie dochodzić prawdy."
 
Oczywiście chodziło o PiS. Nic nie pomogą jego fałszywe narzekania na upolitycznienie sprawy katastrofy smoleńskiej. Sam bierze w tym czynny udział m. in. przez ostatnie gry z Prokuraturą Wojskową, gdzie jak gdyby nigdy nic schował się za plecami Macierewicza.
 
Swoją drogą dość dziwaczna ustawka: Artymowicz może obić monitor z podobizną Biniendy (o ile monitor będzie działał), a "ochrona" Biniendy obije Artymowicza na żywo. Mają chłopaki poczucie humoru :)
 
Ja bym nie poszedł, a wy?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka